Czerwiec
mogłabym podsumować jednym zdaniem – nie spać, zwiedzać, zapier… Ale przecież
tak lubię się rozpisywać!
Aaaaaaaa! |
Czerwiec
zaczyna się jednym z moich ulubionych świąt, Dniem Dziecka (które, moim
zdaniem, powinno się obchodzić niezależnie od wieku). Urządziłam sobie
świętowanie i oprócz obowiązkowej pizzy, obejrzałam w końcu aktorską wersję Pięknej i Bestii. Bałam się tej
konfrontacji, ale niepotrzebnie, bo nowa wersja zachwyciła mnie podobnie, jak
ta z dzieciństwa. Sama Bestia trochę rozczarowuje, ale wybór Emmy Watson na
Bellę był idealny. Scena z utworem Be Our
Guest była słabsza od pierwowzoru, ale poza tymi szczegółami film mnie
oczarował.
W
czerwcu robiłam sporo rzeczy związanych ze studiami. W momencie, kiedy to
czytacie, to wciąż nie koniec mojej przygody z UG, ale w tamtym czasie poczułam ulgę. Zwłaszcza po ostatnich zajęciach z osobą, która mocno wpłynęła
na moje wrażenia ze studiów magisterskich, niestety negatywnie. Mimo złośliwych
komentarzy i niesprawiedliwej oceny ulga była bezcennym uczuciem.
Czerwiec
to też maraton pisania świadectw. Od lat pomagam w tym mojej mamie, w tym roku
wyszło wyjątkowo sprawnie. W tle towarzyszył nam Nocny Kochanek, moja mama
stwierdziła, że wokalista ma bardzo dobrą dykcję. Myślę, że ten komentarz
idealnie podsumowuje twórczość NK.
Krótki poradnik – jak nie kupować książek? Nie wiem. |
Kończąc tematy około edukacyjne, wpadłam na absurdalny pomysł i przekonałam Mamę do jego realizacji. Mama żegnała swoją trzecią klasę i szukała dobrej piosenki na zakończenie roku. Postanowiłam pomóc i podsunęłam Klocki Kabanosa. Okazało się, że wśród szalonych ośmiolatków znalazła się jedna wierna fanka i mnóstwo potencjalnych, przyszłych fanów. Zobaczyć dzieciaki, które spontanicznie inicjują pogo – bezcenne. Chociaż rodzice uczniów przyjęli występ dziwnie spokojnie, jestem przekonana, że nie powinnam pracować z dziećmi.
W
czerwcu znowu trochę przeczytałam. Skonfrontowałam się z literacką wersją Wielkich Kłamstewek, o których pisałam
tutaj. Przeczytałam komiksowego Muncha,
ale tym razem, obrazki mają moim zdaniem przewagę nad treścią. Najciekawszą
pozycją okazała się jednak Odwaga bycia
nielubianym. Książka trafiła do mnie trochę przypadkiem (nie, nie
wierzę w przypadki). Znacie Alfreda Adlera? Ja nie znałam, ale jego teorie,
chociaż kontrowersyjne, mocno dają do myślenia. Książka jest napisana w formie
rozmowy mistrza i ucznia, którzy dyskutują o teoriach głoszonych przez Adlera.
Co Wy na to, że trauma nie istnieje? Albo, że rodzice powinni pomagać dziecku,
ale nie traktować jego problemów, jak własnych? Zgromadziłam jego wszystkie
wydane w Polsce publikacje i planuje się w nie zagłębić za jakiś czas.
#sztukawspółczesna |
Końcówka
czerwca to Open’er. Czyli lato, oficjalnie rozpoczęte. O festiwalu możecie
poczytać tu, tu, tu i tam.
Tak
minął kolejny miesiąc, szybko i intensywnie. Spoiler: tak, jak cały rok.
Zostań ze mną na dłużej :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz