Krótki
to był miesiąc. Pełen lęku, błędów i chorowania. Lećmy więc szybciutko.
Po
raz kolejny Moja Droga K. zrobiła mi niespodziankę i (tym razem) wieczór przed
moimi urodzinami stanęła w moim progu. Liczyłam na to bardzo, ale nie sądziłam,
że się wydarzy. A jednak wydarzyło się. A od Mamusi dostałam najpiękniejszy tort na świecie. Ale to tajemnica, więc Wam go nie pokażę.
Chyba
coraz bardziej obojętnieję na urodziny. I nie wiem, czy to kwestia czasu, czy
faktu, że wypieram to ile mam lat i jak bardzo nie podoba mi się kształt mojego
życia. Nie tak miało być. Cóż. Oby 27 było lepsze niż 26.
W
marcu zrobiłam ostateczne porządki na blogu. Wciąż nie jest w 100% tak, jakbym
chciała, ale i tak już dużo, dużo lepiej.
Po
raz kolejny upiekłam przepyszne ciastka czekoladowe. Zrobiłam też ciasto i…
tak. Cały czas ciągnie mnie do tworzenia takich rzeczy, ku rozpaczy mojej
rodzinki, bo niestety moje desery na nikogo nie wpływają korzystnie. Czas
poszukać czegoś healthy&fit.
Kinder Country - wersja ciasto |
W
marcu odbyły się wybory samorządowe i… ludzie, błagam! Idźcie i głosujcie. Ja
rozumiem, że nie ma na kogo głosować,
ale wybory lokalne rządzą się trochę innymi prawami, dlatego macie szanse
realnie wpłynąć na kształt Waszej okolicy. W tym roku na listach było aż troje
moich znajomych, którzy naprawdę angażują się w życie dzielnicy, więc
zdecydowanie miałam z kogo wybierać. Głosujcie następnym razem, pamiętajcie,
sprawdzę to.
Przeczytałam
książkę 6 filarów poczucia własnej
wartości i myślę, że to świetna pozycja, która może wiele uświadomić i
pomóc. Niedługo zainwestuję w egzemplarz papierowy, bo zdecydowanie chcę do
niej wracać.
Obejrzałam
serial Canal+ Influencer – zawód
przyszłości. Ciekawa rzecz, ale liczyłam na informacje, które można
wykorzystać w praktyce. W rzeczywistości był on zbiorem historii o osobach,
które działają w internecie i przynosi im to sukcesy. Każdy odcinek to inny
temat i inni bohaterowie. Jeśli interesujecie się tematem, można obejrzeć, ale
raczej nie zmieni Waszego świata.
W
marcu z odbiorcami pożegnała się grupa Pustki. Smutne są takie decyzje i nie
potrafię ich zrozumieć. Widocznie uznali, że to już ich czas. Na koncercie w
gdańskim Klubie Żak było nostalgicznie, zabawnie i wzruszająco. Cieszę się, że
byłam na tylu koncertach tego zespołu i udało mi się, wykorzystać ten czas.
Mimo wszystko liczę na to, że kiedyś wrócą. Może.
Miałam
wybrać się do Łodzi na koncert zespołu Tune, ale kiepsko się czułam i wyjątkowo
nie miałam nastroju na samotne eskapady. Kolejna okazja przepadła, przepadł mi
też bilet, pierwszy raz w życiu. Mój brat wrzucił go na facebookowe wydarzenie,
ale nikt nie chciał, nawet za darmo. Cóż…
W
marcu, w ramach prezentu urodzinowego, byłam też z Tatą na koncercie grupy
Spare Bricks, która zagrała album The
Wall Pink Floyd. Zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać i ostatecznie
mam mieszane uczucia. Warstwa wizualna – bardzo dobra, oddająca klimat
pierwowzoru. Mur – konkretny, zburzony w odpowiednim momencie. Instrumenty? Tu
mogę się rozpływać, bo muzycy byli po prostu perfekcyjni. Zachwycałam się
szczególnie sekcją rytmiczną, bo… pozamiatali, naprawdę. Niestety rozczarowały
mnie wokale. I to nie ze względu na umiejętności wokalistów, a na ich barwy i
sposób śpiewania. Były to bardzo musicalowe wykonania, rodem z teatru
muzycznego, przez co nie potrafiłam wejść w opowiadaną historię. Zupełnie nie
odpowiadały mi barwy głosów głównych wokalistów, to już czysto subiektywne, ale
jednak bardzo istotne. No i najważniejsze – teksty. Oryginały zostały
przetłumaczone na polski, jak rozumiem po to, żeby lepiej trafiać do odbiorców.
Niestety – nagłośnienie było takie, że połowa treści była nieczytelna, a raczej
niesłyszalna. Szkoda, bo tego byłam bardzo ciekawa. Podsumowując – warto tego
doświadczyć, jeśli lubicie Pink Floyd, ale moim zdaniem mankamentów jest trochę
za dużo. Czy poszłabym drugi raz? Mimo wszystko tak, dla warstwy
instrumentalnej, bo była doskonała.
Dzień
po koncercie rozpoczęły się Gdańskie Targi Książki. Śmiesznie, bo też w Filharmonii
Bałtyckiej. Moją relację słowno-wizualną znajdziecie tutaj.
A
jeśli chcecie dowiedzieć się, co stworzyłam w marcu na YouTube, zapraszam do tego wpisu.
Tak
minął marzec, tak skończyła się zima. Czas zacząć wiosnę, czas się obudzić.
Zostań ze mną na dłużej :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz