W
niedzielę jest jeden z najważniejszych dni w roku. I wcale nie dlatego, że to
dzień urodzin mojego Braciszka (chociaż oczywiście też), ale w niedzielę
wybieramy. Wybieramy ludzi, którzy będą decydowali o naszych losach przez
następne kilka lat.
Chociaż
nigdy nie pałałam sympatią do polityki, głosowanie zawsze było dla mnie
istotne. Może dlatego, że moi rodzice głosowali? Albo dlatego, że bardzo, ale
tego bardzo nie lubię, kiedy ktoś mi mówi, jak mam żyć.
Tak
się złożyło, że niedługo po moich 18 urodzinach wzięłam udział w moich
pierwszych wyborach prezydenckich. Sytuacja o tyle wyjątkowa, że były to wybory
w 2010, te nieplanowane, organizowane na szybko. Był to też dzień, kiedy szłam
na Open’era i przeżyłam jeden z najlepszych dni festiwalowych w ogóle. Pamiętam,
jak na wielkim telebimie w festiwalowym miasteczku wyświetlały się wstępne
wyniki wyborów, a mój Tata stanął i zaczął klaskać. Po chwili przyłączyły się
tez do niego inne osoby. Mój mały historyczny moment.
W
ciągu tych 9 lat wyborów przeżyłam wiele i nigdy nie przeszło mi przez myśl, że
nie pójdę, bo mi się nie chce, to nic nie znaczy czy mnie to nie dotyczy. Dwa razy nie brałam udziału w wyborach
lokalnych przez wysoką gorączkę. Ale podejrzewam, że gdyby chodziło o
ważniejsze głosowanie, jakoś wygrzebałabym się z łóżka.
Były
momenty, kiedy zastanawiałam się, czy nie oddać pustego głosu. Ostatecznie jeszcze
nigdy tego nie zrobiłam, bo myślę, że czasem lepiej stanąć za kimś, do kogo nie
jest się w pełni przekonanym, niż nie wybierać wcale.
Bo
wiecie…
Polityka
zawsze będzie polityką. Nawet jeśli ktoś ma dobre intencje, może wyjść różnie.
Wpływa na to taka liczba zmiennych, że doskonale to rozumiem. Poza tym to nigdy
nie była i nie będzie czysta zabawa. Zawsze w grę wchodzą pieniądze, władza i
własny dobrobyt. Biorę pod uwagę spory margines błędu, nawet wtedy, kiedy
wydaje mi się, że dany polityk sprawia wrażenie na tyle rozsądnego, żeby mu
zaufać.
Dlaczego więc warto zagłosować?
Bo
wybory dotyczą nas wszystkich, nawet kiedy wydaje się nam, że jest inaczej.
Bo
to jedna z niewielu okazji, kiedy możemy realnie wpłynąć na kształt swojego
kraju.
Bo
to niepowtarzalna okazja, żeby pokazać władzom, co myślą obywatele państwa.
Bo
decyzje polityków mogą wpływać na każdą dziedzinę naszego życia. To chyba
jasne, że lepiej wybrać kogoś ze światopoglądem podobnym do naszego?
Bo
nie można później powiedzieć, że się nie próbowało. Daje to również możliwość
narzekania z czystym sumieniem.
Bo,
jeśli jesteś kobietą, możesz dzięki głosowaniu podziękować swoim przodkiniom,
za możliwość głosowania i decydowania o sobie.
Bo
dopóki mamy możliwość wyrażania swojego zdania, trzeba z niej korzystać. To
wcale nie jest takie oczywiste.
Bo
nieciekawie się dzieje w naszym pięknym kraju, a mogłoby się dziać o wiele
lepiej. Ale żaby tak się stało, trzeba coś zrobić.
Bo
nie ma prostszej formy wpływania na rzeczywistość niż głosowanie.
Bo
głosując, dajemy przykład innym, że warto to robić.
Bo
niepójście na wybory, nie sprawi, że skutki głosowania przestaną nas dotykać.
Bo
pójście na wybory jest prostsze niż emigracja.
Bo
wybory są jak wielka impreza dla wszystkich pełnoletnich Polaków. Impreza, o
której będziemy rozmawiać kolejne kilka lat. Serio, chcecie to ominąć?
Bo
to nic nie kosztuje. Kto nie lubi gratisów?
Bo
jesienny, niedzielny spacer jeszcze nikomu nie zaszkodził.
Bo
możemy.
Nie
powiem Wam na kogo warto czy nie warto głosować. Nie potrafię przepowiadać
przyszłości, nie wiem też, jakimi wartościami kierujecie się w życiu.
W
moim domu głosy są podzielone, ale rozumiem motywację każdego i wiem, dlaczego
będziemy głosować tak, jak będziemy. I to jest bardzo w porządku.
Jeśli
chcecie głosować, ale nie wiecie na kogo, polecam dwa testy.
Po
pierwsze Latarnik wyborczy, dzięki któremu dowiecie się, która partia jest Wam
najbliższa światopoglądowo.
Po
drugie Mam prawo wiedzieć, w którym dowiecie się, którzy kandydaci myślą
podobnie do Was.
Dla
mnie aktualnie szczególne ważne są kwestie ekologiczne, prawa mniejszości,
prawa kobiet, możliwość swobodnego rozwoju i to, żeby państwo nie przeszkadzało
mi żyć tak, jak będę chciała.
Rozwijając
ostatni punkt. Najważniejsza jest dla mnie wolność. Nie tylko wolność słowa czy
poglądów, ale przede wszystkim szansa na spokojne życie, którego nikt nie
będzie starał się mi utrudnić.
W
tym momencie jeszcze wolność mam, dlatego nie wyobrażam sobie nie skorzystać z
jej przywilejów.
Dlatego
w niedzielę 13 października idę na wybory. Mam nadzieję, że też to zrobicie.
Zostań ze mną na dłużej :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz