19:16

Coming out i jedyne słuszne słowo na M


Tak, to jest clikbate. Nie ma się co oszukiwać. Ale uznałam, że taki zabieg na nowy początek jest koniecznością. Witajcie więc. I wybaczcie.




Rozwiewając wszelkie wątpliwości – wciąż jestem heteroseksualna i nie sądzę, żeby się coś w tej kwestii zmieniło. Przepraszam za ewentualny zawód.

Nie będę się tutaj tłumaczyć, co było, kiedy mnie nie było, bo... już to zrobiłam. Wszystkich zainteresowanych zapraszam do poprzedniego wpisu o jakże wymownym tytule Koło zatoczyło okrąg. Tam znajdziecie też odniesienia do wpisów ze wspomnieniami ostatnich kilkunastu miesięcy.

Meritum. Niedawno odważyłam się na coś częściowo powiązanego z blogowaniem. Myślałam o tym od samego początku bloga. Ba! Nawet miałam kilka podejść, jednak gadanie do siebie było dla mnie czymś absurdalnym i zwyczajnie mi nie szło.

Nie jest doskonale, ale z każdym kolejnym nagraniem idzie mi coraz lepiej. Bardzo dużo się uczę, czuję, że w jakiś sposób się rozwijam, a to dla mnie ważne, więc... działam. Debiutancki filmik zamieściłam pod koniec grudnia, jednak pierwsze znośne materiały powstały jakoś w czerwcu. Część z nich nigdy nie ujrzy światła dziennego, niektóre zobaczycie później.

I jasne, zdaję sobie sprawę, że moja 10-letnia kamera nie jest najlepszym sprzętem na świecie, przydałby mi się mikrofon i masa innych rzeczy, na które trzeba wyłożyć pieniądze, ale póki co jest, jak jest. Mam nadzieję, że z czasem dojdę do momentu, z którego będę bardziej zadowolona.

Oficjalnie Skrzypek z poddasza, to już nie tylko blog, ale także vlog o kulturze i przeżywaniu. Póki co w moich filmikach dominuje tematyka książkowa, ale nie jest to temat docelowy. Chcę, żeby to co robię na YouTube było naturalnym przedłużeniem tego, co będzie działo się tutaj. Na niektóre tematy wolę pisać, o innych pogadać. Po prostu.

A co z Jedynym Słusznym Słowem na M? Tydzień temu były Walentynki i chociaż miłość do ludzi zupełnie mi nie wychodzi, jest w moim życiu jedna dziedzina, którą kocham najbardziej.

Pod wpływem miłości zdarzają się dziwne rzeczy, ludzie przestają działać racjonalnie. Ja np. regularnie samotnie podróżuję w różne dziwne miejsca i wydaję kupę pieniędzy bez żadnych wyrzutów i wątpliwości. Skorzystałam kiedyś nawet z serwisu viagogo (ok, to było strasznie głupie). Wszystko po to, żeby doświadczać muzyki. Jeśli to nie jest miłość, to nie wiem, co nią jest.

Przed Wami filmik, który nagrałam na początku grudnia. Wiem, że jest bardzo długi, ale... i tak skróciłam go o połowę. A uwierzcie, że mogłabym tak gadać jeszcze parę kolejnych godzin. Kiedy to teraz oglądam, już zmieniłabym niektóre odpowiedzi, inne poszerzyła. Magia filmu – karta stół, nagrywać od nowa już nie będę.

Zapraszam do mojego małego muzycznego świata :)





Zapraszam też do poprzednich filmików, zwłaszcza tego o filmach dokumentalnych. Tematyka może i niszowa, ale to chyba mój ulubiony materiał do tej pory.




Jejku, jak mi dziwnie. Czuję się jak blogerka marnotrawna. Przyjmiesz mnie z powrotem blogosfero?

Zostań ze mną na dłużej :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Skrzypek z poddasza , Blogger