Podsumowania pozwalają
mi uwierzyć, że chociaż ogólnie jest słabiutko, to dzieją się rzeczy, które są
dobre. Więc podsumowuję. Znowu. Zapodsumowuję Was na amen.
Porwanie?
Na pewno zastanawialiście
się kiedyś, jak to jest zostać uprowadzonym (serio, nie robiliście tego?). W
kwietniu doświadczyłam tego na własnej skórze, i chociaż tego nikczemnego czynu
postanowiły dokonać bliskie mi osoby, byłam nieźle wkur... intensywnie
zdenerwowana. Więc przepraszam za gwałtowną reakcję, wszystkie bluzgi i
generalne zepsucie atmosfery. Ale wybaczyliście, prawda? No i dziękuję jeszcze
raz, bo to najprawdopodobniej najlepsza impreza samochodowo-parkingowa, jakiej
będzie dane mi doświadczyć. Plus pozdrowienia dla mojego sąsiada.
Niewyjściowe mordki |
Czwartki z Tellą
Ok, czwartki są umowne,
ale jakoś najbardziej kojarzą mi się z naszymi wspólnymi popołudniami. Chociaż
wszystko układa się jakoś odwrotnie, niż powinno, niewiele rzeczy ma sens,
dorosłość jest do dupy, a my prawdopodobnie ostatnio bardziej się demotywujemy,
niż motywujemy, bardzo, bardzo, bardzo Ci dziękuję. Pewnie nie powinnam tego tu
pisać, ale naprawdę maksymalnie się cieszę, że znowu JESTEŚMY. Bo do niedawna
myślałam, że nie będzie to już możliwe. Wiem, że niedługo zostaniesz
człowiekiem pracy i doświadczysz uroków ‘prawdziwego’ życia, i że nasze (mimo wszystko)
beztroskie spotkania się ukrócą, ale i tak... Dziękuję. Dziękuję, że jesteś,
dziękuję, że mimo ciągłych zwariowanych zwrotów akcji wciąż się
przyjaźnimy. Dobra, robi się ciut zbyt sentymentalnie.
A! Szykujemy razem
fajny wpis. Co prawda szykowanie trwa już od lutego, ale przecież w końcu się
uda. Przygotujcie się na gimbazjalne wspomnienia i dużo filmów. Zdjęcia już są.
Jest też filmik, ale raczej nie ujrzy światła dziennego.
Mroczne chwile w
Rumunii
Przypadkiem trafiłam na
rumuński miniserial Dolina Ciszy i
właściwie nie jestem przekonana, czy go polecać czy odradzać. To kryminalna
historia, z rodzinnymi dramatami w tle. Sporą część zajmuje też motyw odkrywania
swojej tożsamości seksualnej i chyba głównie ten wątek sprawił, że obejrzałam
serial do końca. Z jednej strony ta produkcja ma w sobie coś intrygującego, z
drugiej, trochę mnie rozczarowała. Podobał mi się pomysł, ogólny klimat
całości, ale takich historii jest sporo (i pewnie też sporo lepszych), więc
raczej nie zmieni niczyjego życia. Ale to tylko cztery odcinki,
można zaryzykować. Na plus – plenery, aktorstwo i muzyka (zwłaszcza motyw z
czołówki).
EGO
W kwietniu były święta,
musiały być też planszówki. Tym razem królowało EGO, czyli zabawa w to, jak
dobrze znasz swoich współgraczy. Spoko gra, chociaż spodziewałam się, że
pytania będą trochę inne. Niezły test nie tylko na to, jak znamy naszych
bliskich, ale też samych siebie. Ja na przykład, na niektóre z tych pytań
pewnie nigdy nie będę potrafiła odpowiedzieć. Warto sprawdzić na sobie.
Riverside w Starym
Maneżu
Czyli jeden z
koncertów, którymi powinnam być zachwycona, a... nie wyszło mi. I nie dlatego,
że coś poszło nie tak, bo występ był niemalże doskonały. Supporty – Lion
Shepherd i Sounds Like The End Of The World też zrobiły na mnie bardzo dobre
wrażenie, tylko... Są takie dni, że nieważne, jak dobre jest to, co odbieramy,
bo i tak nie ma prawa wyjść (wejść?) dobrze. Byłam zmęczona, głodna i smutna, i
cóż, w niektórych momentach miałam ochotę usiąść i płakać. Ale i tak cieszę
się, że tam byłam, chociaż liczę na to, że następnym razem moje wewnętrzne
okoliczności okażą się bardziej sprzyjające. Bo Riverside naprawdę warto
usłyszeć na żywo. Pozdrawiam mojego towarzysza – kuzyna. Fugi prawdopodobnie
może zdać Wam lepszą relację z tego wydarzenia – nie dosyć, że jest wielkim
fanem zespołu, to ma porównanie, bo wcześniej był na ich warszawskim koncercie
specjalnym.
Muzyka, muzyka, muzyka
W kwietniu katowałam na
zmianę głównie dwie płyty – Infinite
Deep Purple i A kysz! Darii Zawiałow.
Słuchając Deep Purple, wciąż wspominam zeszłoroczny koncert. Cieszę się, że
brałam w nim udział, zwłaszcza, że mam poczucie (wiem, prawie na pewno), że był
to pierwszy i ostatni raz. A Deep Purple ważnym zespołem jest, przynajmniej dla
mnie, więc tak. Każdy nowy dźwięk na wagę złota, bo przecież Panowie już młodsi
nie będą. Co do Darii... Płyta budzi u mnie na tyle skrajne emocje, że myślę
nad wpisem. Ale jeszcze trochę pomyślę. A poza tym – maltretowałam soundtrack Pulp Fiction. Tu chyba nie muszę nic
dodawać?
Blog
Niewiele się tu działo,
bo zwyczajnie nie miałam siły na nic. W poprzednim wpisie są odnośnik do ostatnich
postów na blogu, zapraszam, jeśli kogoś to interesuje. Co dalej? Nie mam
pojęcia. Pomysłów mam sporo, ale planów żadnych, bo to w tym momencie naprawdę
nic nie da.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz