Brawo,
w tym roku zdążyłam. Akcja Share Week Andrzeja Tucholskiego, to tydzień, w
którym twórcy internetowi polecają siebie nawzajem, innymi słowy – tydzień,
który utwierdza wszystkich w przekonaniu, że blogerzy piszą dla blogerów, vlogerzy
tworzą dla vlogerów, i tak dalej... Trochę żartuję, ale nie ma co się
oszukiwać – w dużym stopniu tak właśnie jest.
Nie
wiem dlaczego, ale tak to działa – od kiedy założyłam bloga,
automatycznie zaczęłam czytać bardzo dużo innych blogów. Niektóre odwiedzam
sporadycznie, inne regularnie, a ich liczba stale rośnie.
Długo
zastanawiałam się, co wybrać, do tego zastawienia. Ostatecznie zdecydowałam się
na trzy blogi. Różnią się wszystkim, łączy je to, że każdy z nich bardzo lubię.
No i są dobre, po prostu.
Nie
mogło być inaczej. To chyba najbardziej rozpoznawalny blog o popkulturze. Charakterystyczny,
inteligentny i konsekwentnie prowadzony. Zwierz pisze (niemalże) codziennie i
nie jest to ‘odbębnianie’ blogerskiego obowiązku. Zawsze rzetelnie,
interesująco i obszernie. Pisze przede wszystkim o filmach i serialach,
pojawiają się bieżące tematy kulturalne, czasem wątki osobiste. Nie czytam
bloga codziennie, ale jak zaczynam, to zawsze wciągam się i przepadam. I
przepadam za tym przepadaniem, bo styl Zwierza jest nie do podrobienia. To moje
guru od blogowania o kulturze i nie sądzę, że ktoś może zająć to miejsce w
najbliższym czasie. [Ale jeśli znacie jakieś super blogi kulturalne, to czekam
na adresy – ciągle jest ich za mało].
Na
bloga Ani zaglądałam, co jakiś czas, ale dopiero od kilku miesięcy czytam
regularnie. W podtytule ma ‘fryzury, makijaż, moda’, co jest, moim zdaniem,
mylące. Żadna z tych kategorii jakoś szczególnie mnie nie interesuje, a do Ani
zaglądam i tak. Dlaczego? Ania pisze o swoich poglądach, patentach na
podróżowanie, metodach na cięcie kosztów. Jest sporo praktycznych porad i
osobistych przemyśleń. Ania jest moją rówieśniczką, czasem przeraża mnie, ile
już udało jej się osiągnąć. Napisała książkę, robi doktorat, dużo podróżuje,
prowadzi popularnego bloga i pracuje na własny rachunek. Pokazuje, że da się –
działa zgodnie ze swoimi przekonaniami, wkłada w to sporo wysiłku i osiąga
kolejne cele. Mówi o swoich poglądach i żyje tak, jak chce, chociaż nie
wszystkim to się podoba. Jest bezpośrednia i nikogo nie udaje. Sporo przeszła i
może dlatego radzi sobie z trudnymi sytuacjami i wyciąga z życia ile się da.
Poza tym jest fanką Queen, co zawsze jest dla mnie dodatkowym plusem.
To
blog o seksie, związkach i jedzeniu, ale jednak przede wszystkim o seksie. Prowadzi
go para ukrywająca się za pseudonimami Alicja i Drwal. Cóż mnie ujmuje w ich
pisaninie? Autorzy bloga są dla mnie postaciami mitycznymi – czasem mam ogromne
wątpliwości, czy aby na pewno istnieją. I nie chodzi mi o to, czym się zajmują
w sypialni. Uwielbiam, kiedy piszą o swoim związku i uczuciach. Nieraz ich wpisy
mnie mocno poruszyły i wzruszyły. Nie wierzę w takie relacje, dlatego często
wątpię w istnienie Drwala i Alicji. A jeśli to wszystko nie jest fikcją
literacką – bardzo Wam gratuluję i szczerze zazdroszczę. No i czekam na
książkę, bo wiem, że się tworzy.
To
tyle ode mnie w tym roku. Jest wiele blogów, o których mogłabym pisać, ale
(wyjątkowo) postanowiłam trzymać się zasad. Share Week trwa do 26 marca, więc jeśli macie
blogi, warto z tego skorzystać i podzielić się tym, co czytacie. Kolejna okazja
dopiero za rok.
Zostań ze mną na dłużej :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz