21:11

'Rok królika' Joanny Bator, czyli kiepski sposób na popołudnie z książką

Dziś parę słów o Joannie Bator i książce Rok Królika (gdybyście się jeszcze nie domyślili po tytule wpisu). Let’s go.




Joanna Bator kojarzy mi się przede wszystkim z powieścią Ciemno, prawie noc, za którą dostała nagrodę Nike. Nie miałam okazji jej jeszcze przeczytać (i szczerze mówiąc, nie jestem pewna, czy się do tego zmuszę). Staram się nie przekreślać pisarzy po jednej książce, ale gdzieś, chyba na Lubimy Czytać, znalazłam komentarz, że wystarczy poznać jedną książkę pani Bator, żeby mieć pojęcie o całej jej twórczości. Jeśli tak, to nie mam siły na więcej.

[W tej części tekstu możliwe spoilery, chociaż nie sądzę, że znacząco wpłyną na odbiór całości książki]

Julia Mrok – główna bohaterka, to pisarka i wykładowczyni. Żyje z dwoma partnerami, a jej głównym celem jest dążenie do przyjemności. Obecne życie ją znudziło, postanawia więc zmienić tożsamość i ruszyć w nieznane. Zostaje Anną Karr, zamieszkuje w SPA Pod królikiem, które jak się później okazuje, jest miejscem świadczenia nietypowych usług seksualnych i eutanazyjnych. Nowe miejsce, nowa ja, czyli Anna na drodze dostosowania się do nowej rzeczywistości, walcząca z demonami przeszłości. Zmagająca się ze swoim pisarskim alter ego. Gdzie kończy się fikcja, a zaczyna rzeczywistość?  Jakież to głębokie.

[koniec streszczenia fabuły]

Książkę tę zaczęłam czytać jeszcze w święta. Liczyłam na to, że skończę ją w zeszłym roku, ale nie dałam rady. Męczyłam się chyba ze dwa tygodnie. A ponieważ nie lubię porzucać czegoś, co zaczęłam, zebrałam cały masochizm, jaki w sobie mam, i dokończyłam. Nie wyobrażacie sobie jaką ulgę przyniosło mi pożegnanie się z tą historią. Piękny moment.  

Pomijając fabułę, rozszczepienie osobowości bohaterki i wszystkie absurdalne wątki, Rok królika jest, w moim odczuciu, po prostu źle napisany. Powieść czyta się niewyobrażalnie ciężko. Od czasu do czasu lubię przeczytać coś trudnego, z odrobinę patetycznym stylem, zmuszające do ciągłego skupienia. Tutaj...miałam wrażenie, że pani Bator stara się udowodnić, jak głęboką i nieprzystępną literaturę tworzy, czego efektem jest pseudointelektualna papka. Owszem, pojawiały się zdania, które miałam ochotę zapisać albo zapamiętać, ale czy warto było dla nich poświęcić czas na czytanie całości? Moim zdaniem nie.

Miała być groza, miał być niepokój, miała być tajemnica. Muszę przyznać, że podczas czytania faktycznie towarzyszyło mi napięcie, ale zupełnie niezwiązane z fabułą. Bałam się, że książka nigdy się nie skończy.

Nie chcę uogólniać, bo nie siedzę w temacie aż tak głęboko, ale współczesne teksty polskich autorów mają w sobie coś powtarzalnego. Zauważyłam to u Sylwii Chutnik, Agnieszki Wolny-Hamkało i kilku innych pisarzy. Ta powtarzalność denerwowała mnie też w (niestety nieukazującym się już) magazynie Chimera. Jest próba kreacji mrocznej rzeczywistości, pokazania jej brudnej i biednej strony, są bohaterowie, którzy mają problemy psychiczne albo tajemnicę lub chęć zagłady. Zawsze nieszczęśliwi, zawsze szarzy, trudni do polubienia. Nie wiem, czy to próba stereotypowego ujęcia polskiej rzeczywistości, ale wiem, że mi się to przejadło. Być może taka perspektywa ma coś wspólnego z prawdą, ale – po pierwsze wątpię, że ludzie, którzy ewentualnie mogliby utożsamić się z takim światem, kiedykolwiek sięgną po tego typu literaturę, po drugie – dlaczego nie pokazuje się innej strony rzeczywistości?




W opozycji przychodzą mi do głowy kontrowersyjne wizje świata Piotra C. (Pokolenie Ikea, Kobiety, Brud). Praca w korpo, nic nieznaczący seks, próby zabicia samotności i poszukiwanie sensu w codzienności – to wszystko jakoś łatwiej mi dostrzec w prawdziwym życiu, ale łudzę się, że świat z jego tekstów też jest uproszczony. No i znów – to bardzo pesymistyczny obraz codzienności. Nie ma nic pośrodku? Rozumiem, że wszystko musi być jakieś, skrajności opisuje się najłatwiej i wyrazistość jest potrzebna, ale… naprawdę nie da się inaczej?

Trochę się zagalopowałam, ale tak to widzę. Rok królika to historia trudna w odbiorze, napisana ciężkim stylem i zupełnie niewciągająca. Dla mnie stała się źródłem czytelniczych frustracji, ale też podstawą do tego wpisu, więc chyba nie ma tego złego…

Jeśli znacie inne powieści Joanny Bator albo macie coś do powiedzenia o Roku królika, czekam na komentarze. A może znacie współczesne polskie powieści, które opisują naszą rzeczywistość, w inny, interesujący sposób? Chętnie jakieś poznam. 


Przypis: przed chwilą trafiłam na ten tekst, z którego dowiedziałam się, jak bardzo nie zrozumiałam powieści pani Bator. Cóż, widocznie nie jestem jeszcze na TYM poziomie wtajemniczenia literackiego. 

Zostań ze mną na dłużej :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Skrzypek z poddasza , Blogger