Dziś parę słów o
Joannie Bator i książce Rok Królika (gdybyście
się jeszcze nie domyślili po tytule wpisu). Let’s go.
Joanna Bator kojarzy mi
się przede wszystkim z powieścią Ciemno, prawie
noc, za którą dostała nagrodę Nike. Nie miałam okazji jej jeszcze
przeczytać (i szczerze mówiąc, nie jestem pewna, czy się do tego zmuszę). Staram
się nie przekreślać pisarzy po jednej książce, ale gdzieś, chyba na Lubimy
Czytać, znalazłam komentarz, że wystarczy poznać jedną książkę pani Bator, żeby
mieć pojęcie o całej jej twórczości. Jeśli tak, to nie mam siły na więcej.
[W tej części tekstu
możliwe spoilery, chociaż nie sądzę, że znacząco wpłyną na odbiór całości
książki]
Julia Mrok – główna
bohaterka, to pisarka i wykładowczyni. Żyje z dwoma partnerami, a jej głównym
celem jest dążenie do przyjemności. Obecne życie ją znudziło, postanawia więc
zmienić tożsamość i ruszyć w nieznane. Zostaje Anną Karr, zamieszkuje w SPA Pod królikiem, które jak się później
okazuje, jest miejscem świadczenia nietypowych usług seksualnych i
eutanazyjnych. Nowe miejsce, nowa ja, czyli Anna na drodze dostosowania się do
nowej rzeczywistości, walcząca z demonami przeszłości. Zmagająca się ze swoim
pisarskim alter ego. Gdzie kończy się fikcja, a zaczyna rzeczywistość? Jakież to głębokie.
[koniec streszczenia
fabuły]
Książkę tę zaczęłam
czytać jeszcze w święta. Liczyłam na to, że skończę ją w zeszłym roku, ale nie
dałam rady. Męczyłam się chyba ze dwa tygodnie. A ponieważ nie lubię porzucać
czegoś, co zaczęłam, zebrałam cały masochizm, jaki w sobie mam, i dokończyłam.
Nie wyobrażacie sobie jaką ulgę przyniosło mi pożegnanie się z tą historią.
Piękny moment.
Pomijając fabułę,
rozszczepienie osobowości bohaterki i wszystkie absurdalne wątki, Rok królika jest, w moim odczuciu, po
prostu źle napisany. Powieść czyta się niewyobrażalnie ciężko. Od czasu do
czasu lubię przeczytać coś trudnego, z odrobinę patetycznym stylem, zmuszające
do ciągłego skupienia. Tutaj...miałam wrażenie, że pani Bator stara się
udowodnić, jak głęboką i nieprzystępną literaturę tworzy, czego efektem jest
pseudointelektualna papka. Owszem, pojawiały się zdania, które miałam ochotę
zapisać albo zapamiętać, ale czy warto było dla nich poświęcić czas na czytanie
całości? Moim zdaniem nie.
Miała być groza, miał
być niepokój, miała być tajemnica. Muszę przyznać, że podczas czytania
faktycznie towarzyszyło mi napięcie, ale zupełnie niezwiązane z fabułą. Bałam
się, że książka nigdy się nie skończy.
Nie chcę uogólniać, bo
nie siedzę w temacie aż tak głęboko, ale współczesne teksty polskich autorów
mają w sobie coś powtarzalnego. Zauważyłam to u Sylwii Chutnik, Agnieszki
Wolny-Hamkało i kilku innych pisarzy. Ta
powtarzalność denerwowała mnie też w (niestety nieukazującym się już)
magazynie Chimera. Jest próba kreacji
mrocznej rzeczywistości, pokazania jej brudnej i biednej strony, są
bohaterowie, którzy mają problemy psychiczne albo tajemnicę lub chęć zagłady.
Zawsze nieszczęśliwi, zawsze szarzy, trudni do polubienia. Nie wiem, czy to
próba stereotypowego ujęcia polskiej rzeczywistości, ale wiem, że mi się to
przejadło. Być może taka perspektywa ma coś wspólnego z prawdą, ale – po
pierwsze wątpię, że ludzie, którzy ewentualnie mogliby utożsamić się z takim
światem, kiedykolwiek sięgną po tego typu literaturę, po drugie – dlaczego nie
pokazuje się innej strony rzeczywistości?
W opozycji przychodzą
mi do głowy kontrowersyjne wizje świata Piotra C. (Pokolenie Ikea, Kobiety, Brud). Praca w korpo, nic nieznaczący
seks, próby zabicia samotności i poszukiwanie sensu w codzienności – to
wszystko jakoś łatwiej mi dostrzec w prawdziwym życiu, ale łudzę się, że
świat z jego tekstów też jest uproszczony. No i znów – to bardzo pesymistyczny
obraz codzienności. Nie ma nic pośrodku? Rozumiem, że wszystko musi być jakieś,
skrajności opisuje się najłatwiej i wyrazistość jest potrzebna, ale… naprawdę
nie da się inaczej?
Trochę się
zagalopowałam, ale tak to widzę. Rok
królika to historia trudna w odbiorze, napisana ciężkim stylem i zupełnie
niewciągająca. Dla mnie stała się źródłem czytelniczych frustracji, ale też
podstawą do tego wpisu, więc chyba nie ma tego złego…
Jeśli znacie inne
powieści Joanny Bator albo macie coś do powiedzenia o Roku królika, czekam na komentarze. A może znacie współczesne
polskie powieści, które opisują naszą rzeczywistość, w inny, interesujący
sposób? Chętnie jakieś poznam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz