Święta za minutkę. I
tak sobie myślę… (a że myślę za dużo…). Może warto coś zapisać?
Nasza choinka, jakąś godzinę temu... |
Grudzień mnie zaskoczył
(jak wszystkie powakacyjne miesiące w tym roku), a ponieważ grudzień zawsze lubiłam,
więc jego nadejście przyjęłam trochę łatwiej. Czas przed Świętami upłynął
wyjątkowo szybko, no i proszę – TO JUŻ. A Mamusia mówiła, że trzeba się
spieszyć. Sprzątamy, ogarniamy, NIE ZDĄŻYMY, a świat się przecież zawali, jeśli
będzie gdzieś odrobina kurzu albo jedno danie wigilijne za mało.
Tak sobie na to patrzę
(nie, no, trochę też pomagam) i zastanawiam się jak jest w innych domach.
Jakiś czas temu
obserwowałam starszą panią, która zachwycała się choinką. Mówiła, że jest taka
piękna i stale przychodziła ją podziwiać. Choinka ta była w moim odczuciu
zupełnie przeciętna, więc mój mózg oczywiście dorobił sobie teorię, że owa pani
spędza święta samotnie. Pewnie to nieprawda, ale z drugiej strony – to jedna z
możliwości. I znowu myślę… Myślę o wszystkich osobach, które nie mają z kim
dzielić tego czasu. Myślę, czy da się to jakoś zmienić. Myślę i nie wiem. Jest mi
przykro, ale co komu po tym.
Zastanawiam się też co
z ludźmi, którzy świąt nie obchodzą w ogóle. Dla znacznej części osób Boże
Narodzenie jest oderwane od religijnego przeżycia, ale przecież są też inne
wyznania i osoby, które po prostu nie chcą świętować, nawet bez religijnego
kontekstu.
Unikanie Świąt musi być
strasznie trudne, skoro już po pierwszym listopada z witryn sklepowych
wyskakują Mikołaje i renifery, a miasta są świątecznie przystrojone. To może
strasznie irytować albo smucić. Z drugiej strony, kiedy A., która świąt nie
obchodzi ze względu na swoje wyznanie, przychodzi do nas w czasie około
świątecznym, ekscytuje się świątecznymi drobiazgami. Ostatnio nawet pytała o
przepis na pierniczki i pomagała nam je dekorować. Aż chciałoby się jej
pokazać, jak fajnie jest czekać i cieszyć się tym wszystkim. No ale przecież
nie mogę.
W telewizji miliardy
świątecznych reklam, w sieci poradniki – co kupić, jak ugotować, czego nie robić przy stole i co trzeba mieć,
żeby święta były udane. Na cholerę to wszystko?
Święta w moim domu są
totalnym chaosem (odrobinę większym, niż codzienne życie). Mama powtarza, że
nie zdążymy, chociaż nie wiadomo dokładnie na co i z czym. Pierwsza gwiazdka
jest przecież bardzo umowna, a nic się nie stanie, nawet, jeśli o czymś zapomnimy. Tata zwykle w
wigilijny poranek sprawdza światełka choinkowe, które najczęściej nie działają
(tyle razy ten sam numer, a ciągle śmieszy). Michuś, z charakterystycznym dla
siebie dystansem, robi sporo rzeczy w kuchni. Wszystko dokładnie, ale szybko,
żeby, w chwili nieuwagi, wymknąć się do komputera. A ja… cóż. Trochę się krzątam,
trochę pomagam albo chociaż udaję. Nagrywam i robię zdjęcia. Patrzę na to
wszystko z poczuciem, że kocham ten nasz chaos. Bo jest nasz i jesteśmy my.
Jeszcze wczoraj nie do
końca wiadomo było, gdzie i w jakim składzie spędzimy te Święta. Właściwie to
ciągle kwestia dyskusyjna. Ale czy to w ogóle istotne? Super, że dom jest
ustrojony, super, że talerze pełne i prezenty fajne. Ale nawet jeśli nie byłoby
tego wszystkiego, a bylibyśmy my, to wiem, że Święta i tak przeszłyby to historii,
jako udane. Pewnie znowu ktoś powie coś głupiego, znowu coś się rozleje i znowu
będziemy udawać, że znamy wszystkie zwrotki kolęd. Zagramy w planszówkę, obejrzymy
ten sam film i zjemy za dużo. Niektóre tradycje warto podtrzymywać.
Chociaż nie jestem w
punkcie życia, w którym bym chciała i wiele spraw strasznie mnie dołuje,
doceniam to, co mam. Cieszę się, że jestem częścią naprawdę cudownej Rodzinki i
spędzę z nią kolejne niezapomniane Boże Narodzenie. Cieszę się, że będziemy
razem, tak po prostu. Dziękuję, że jesteście.
Jeśli jeszcze
ogarniacie jakieś nieistotne świąteczne sprawy, odpuście. Nie jestem ekspertem
od przygotowań, w gotowaniu częściej
przeszkadzam, niż pomagam, a w swoim pokoju zamiast porządku, zrobiłam większy
bałagan. Ale jeśli mogę Wam coś doradzić, jeśli macie taką możliwość – spędźcie
ten czas z bliskimi osobami, tak naprawdę. Bez siedzenia z telefonem i
odliczania czasu do końca kolacji. Pogadajcie, zróbcie coś wspólnie. W moim
odczuciu, dzielenie tego czasu z ważnymi osobami jest istotą Bożego Narodzenia.
Gwiazdka 2015 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz