Witajcie, witajcie. Co
nowego? Z moich najnowszych prognoz wynika, że już wkrótce życie będzie
lżejsze, a wpisy na blogu częstsze. To tylko hipoteza, więc nie przywiązujcie
się zbytnio do tych myśli. To co, zaczynamy?
Dziś noc rozdania
Oscarów, czyli to, co o tej porze roku lubię najbardziej. Zastanawiam się nad
fenomenem tego wydarzenia, no bo w sumie gala jakich wiele, jednak ta ma w
sobie coś takiego, że przyciąga bardziej niż pozostałe. Może dlatego, że jest
najpopularniejsza i najbardziej prestiżowa, jeśli wziąć pod uwagę cały świat. Z
ciekawości obejrzałam w piątek wręczenie francuskich Cezarów. Chociaż znałam
niewielu aktorów i widziałam tylko kilka z nominowanych filmów, oglądało się
naprawdę dobrze. Tylko lektorzy na Canal plus są nieprzystosowani do
tłumaczenia na gorąco. Wracając do Oscarów… To o nich teraz mówi się wszędzie i
pewnie będzie się mówiło jeszcze jakiś czas. Przed Wami moja opinia na temat
filmów, które mają szansę na tytuł filmu roku.
Zacznę od Zjawy, bo aktualnie (chyba bardziej niż
kiedykolwiek) najgorętszym oscarowym tematem jest to, czy Leo DiCaprio dostanie
tytuł najlepszego aktora. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że talent ma, ale nie
chciałabym być teraz na jego miejscu. Koszmarna presja, mam wrażenie, że miał
jej świadomość podejmując się tej roli. Gra tu bardzo dobrze, ale patrzą na
niego widziałam przede wszystkim człowieka, który nie tylko gra, a chce pokazać
wszystkim jak bardzo zasługuje na statuetkę. Co prawda zgarnął już Złoty Glob i
nagrodę BAFTA, został jeszcze nieszczęsny Oscar. Nie wiem czy był najlepszy
spośród nominowanych aktorów, ale trzymam za niego kciuki, bo byłoby miło,
gdyby w końcu został doceniony. Co do samego filmu – nie sądzę, że otrzyma
główną nagrodę, ale mógłby zostać nagrodzony np. za charakteryzację.
Mad
Max: Na drodze gniewu – genialnie zrealizowana prosta
historia. Niewiele dialogów, nieskomplikowana fabuła, czysta akcja, która robi
wrażenie. W moim odczuciu najsilniejszą stroną tej produkcji jest wszystko, co
związane z warstwą wizualną. Może zostać doceniona za kostiumy, scenografię,
efekty specjalne czy montaż. Co by to nie było, będę zadowolona. Liczę na to,
że jakieś Oscary się trafią.
Marsjanin
– bardzo
pozytywne zaskoczenie. Nie jest to nic wybitnego, w wyniku pomyłki człowiek
zostaje na Marsie, pytanie tylko, co dalej? Film trzyma w napięciu, w czasie
oglądania wydawało mi się, że to autentyczne wydarzenia przeniesione na ekran
(chociaż w samej fabule pojawiały się nielogiczne i mało wiarygodne momenty). Czy
Marsjanin dostanie statuetkę? Nie mam
pojęcia, ale jeśli miałabym obstawić którąś z kategorii byłaby to najlepsza
scenografia.
Spotlight,
czyli redakcja na tropie pedofilii w kościele. Bardzo dobrze opowiedziana
historia, która zdarzyła się naprawdę. Zupełnie nie przeszkadza fakt, że w
filmie nie ma jednego głównego bohatera, najważniejsze jest tropienie sprawców i
opisanie sprawy na czas. Super, że realizatorzy nie uczepili się samej
pedofilii, a pokazali pracę w redakcji i trudności z tym związane. Nie obrażę
się, jeśli Spotlight zostanie
najlepszym filmem. Zupełnie jednak nie rozumiem nominacji dla Rachel McAdams za
najlepszą aktorkę drugoplanową. Zagrała dobrze, ale niczym się nie wyróżnia, a
na tle innych postaci jest zupełnie neutralna.
Brooklyn,
chyba moje największe rozczarowanie spośród tegorocznych nominacji. To dobry
film – ładnie zrealizowany (super kostiumy), nieźle zagrany, ale moim zdaniem
sama historia kuleje. Do pewnego momentu jest dobrze, ale w miarę rozwoju
akcji, coraz bardziej wątpiłam w motywy postępowanie bohaterki. Strasznie to
wszystko naiwne i niezrozumiałe. Nie wymagam ujawnienia wszystkich myśli
bohaterów, ale tu bardzo brakowało mi jakiejś… głębi? Nie wiem do końca jak to
wyrazić, wiem, że tego nie było. Oscarów nie przewiduję.
Most
szpiegów, czyli jak sama nazwa wskazuje, historia o
spotkaniu szpiegów na moście. Śmieję się trochę, ale w skrócie do tego zmierza
fabuła. Dobrze się to ogląda, w dużej mierze dzięki rolom Toma Hanksa i Marka
Rylancea. Wiele w tym filmie schematów, mimo to zmusza do myślenia, chociaż
wątpię, że zostanie wyróżniony.
Big
Short, oparta na faktach opowieść o kryzysie
gospodarczym. Kolejny trudna historia, ale tym razem opowiedziana z dużym
przymrużeniem oka. Temat zupełnie nie z mojej dziedziny, a jednak film bardzo
mi się spodobał. Ciekawa realizacja. Może Oscar za reżyserię? Christian Bale
jako najlepszy aktor drugoplanowy też byłby interesującą opcją. Dzięki
braciszku za wspólny seans.
Na koniec Pokój. Film, który wykończył mnie
emocjonalnie (pozdrawiam Karolajnę, z którą wspólnie go przeżywałyśmy). Dla
niewtajemniczonych – jest to opowieść o matce i synu, którzy mieszkają w
niewielkim pomieszczeniu. Kobieta w młodości została porwana, jest
przetrzymywana i wykorzystywana. Naprawdę warto zobaczyć. Trzymam kciuki za
Brie Larson, oby została uznana za najlepszą aktorkę pierwszoplanową. Ogromny szacunek
dla dziewięcioletniego Jackoba Tremblay, który robi niesamowite wrażenie i to
wcale nie na zasadzie „dziecko w filmie, będzie fajnie”. On naprawdę genialnie
to zagrał. Nie mam pojęcia jakie są zasady wręczania Oscarów dzieciom, ale jemu
się należy. I wiem, że gdyby go nominowano, to by wygrał.
Moim ulubionym filmem z
tego zestawienia jest Pokój, ale
niespecjalnie wierzę w jego wygraną. Tuż za nim, na równi stoją dla mnie Big Short i Spotlight, chociaż z nieznanych mi przyczyn, trafia do mnie bardziej
tematyka tego drugiego. Na trzecim miejscu mogę ewentualnie postawić Marsjanina, bo jest po prostu przyjemny
w odbiorze.
Myśląc o tegorocznych
nominacjach, naszła mnie refleksja, że każdy z tych filmów dotyczy w pewnym
sensie walki o życie. Mniej lub bardziej dosłownie, ale jednak. Leo walczy o
życie, sprawiedliwość i Oscara. Podróż Maxa i ekipy jest walką samą w sobie, oprócz
tego walką o nadzieję i życiowe odkupienie. Marsjanin walczy o przeżycie, tu
nie ma co dodawać. Redakcja Spotlight walczy o prawdę, z którą łączy się godne
życie wielu osób. Bohaterka Brooklynu
walczy o poukładane życie codzienne, które uważa za najbardziej sensowne. Tom Hanks walczy
o życie na wolności dla więzionych osób, podobnie jest w Pokoju, ale tu oprócz wolności fizycznej, jest jeszcze walka o
wolność psychiczną. Big Short – walka
o życie na poziomie ekonomicznym. Jeśli
widzieliście powyższe filmy, dajcie znać, co sądzicie o mojej teorii. Jak widać
walka odbywa się nie tylko o Oscara.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz