Nie dzieje się
szczególnie dobrze. Od dłuższego czasu wszystko układa mi się zupełnie na opak,
ale odliczam dni do końca roku akademickiego i liczę na zmianę paradygmatu
(tyle cudownych koncertów się szykuje!). Do tej pory moje życie kulturalne
wydawało się dosyć stabilne. Ostatnie zdarzenia sprawiły, że nawet w tej
kwestii przestało być w porządku.
Pamiętacie mój przegląd prasy sprzed kilku miesięcy? Wspominałam wtedy o Chimerze – w moim odczuciu najlepszym magazynie o kulturze. To
pismo przeznaczone przede wszystkim do czytania (a takich na rynku coraz
mniej). Dzięki Chimerze poznałam wiele ciekawych książek, interesujących
młodych pisarzy, co miesiąc miałam okazję obcować z tekstami naprawdę świetnej
jakości. Każdy numer miał swój temat – od zazdrości, przez samotność do
pieniędzy – pojawiały się przeróżne wątki, ukazywane z zupełnie odmiennych
punktów widzenia.
Świetną inicjatywą
podjętą przez Chimerę okazał się
również konkurs Otwartym Tekstem. Była to szansa dla młodych pisarzy, dzięki
której mogli trafić ze swoim opowiadaniem do szerszej publiczności.
Najciekawsze opowiadania ukazały się w specjalnym numerze magazynu.
Właśnie specjalny numer
z opowiadaniami sprzed czterech miesięcy, okazał się numerem ostatnim. Co prawda
Chimera nie zakończyła oficjalnie działalności, ale sytuacja nie
wygląda najlepiej. Redakcja napisała oświadczenie na facebooku, które
zamieszczam poniżej. Wszystko wskazuje na to, że magazyn ten skończy podobnie jak Film
czy Bluszcz. Źle.
Źródło: facebook.com |
Czy naprawdę taka
będzie przyszłość drukowanej prasy? Wiem, że wielu ludzi nie czyta już
tradycyjnych gazet (nie mówiąc o tym, że wielu nie czyta w ogóle), ale wciąż
jest trochę osób (w tym ja), które wolą słowa na papierze. Owszem – wiele
czytam w internecie, tyle, że są to przede wszystkim blogi i pojedyncze
artykuły. Kiedy mam wybór wybieram prasę drukowaną. Polecam.
Drugą, tym bardziej
bolesną, ponieważ nieodwracalną sprawą, jest likwidacja kin Neptun, Kameralne i
Helios przy ulicy Długiej w Gdańsku. Informacje, dotyczące sprawy pojawiają się
w mediach od kilku lat. Nikt nie traktował ich poważnie – kina funkcjonowały
dalej, z różnym skutkiem, ale wciąż jakoś się trzymały. A teraz… To kwestia dni
– kina zostaną zamknięte, a kamienica, w których się znajdują będzie zburzona. Ostatnim seansem była projekcja filmu Do widzenia, do jutra. Kino ostatni raz zapełniło się po brzegi. Jego zamknięcie to ogromna strata dla
gdańskiej kultury. A tak czekałam na Gdańsk Doc Festiwal… Odbędzie się, ale w
Centrum Solidarności.
Likwidacja tego
miejsca, to nie tylko strata wspaniałego, tradycyjnego kina, w którym można
było oglądać filmy bardziej ambitne, niż w multipleksach. Wyburzenie budynku
spowoduje również zniszczenie mozaiki Anny Fiszer. Można dyskutować o tym czy się komuś podoba, czy nie, ale wiadomo, że każda zmiana znacząco wpłynie na sam
wizerunek miasta. Tym bardziej, że w miejscu tym, ma powstać hotel. Czy w
Gdańsku faktycznie brakuje miejsc do spania dla turystów? Szczerze wątpię.
Źródło: commons.wikimedia.org |
Jak zwykle wszystko
sprowadza się do jednej kwestii – pieniędzy. Kultura nigdy nie była opłacalna,
humaniści nie są „towarem” pożądanym. Ale pomyślcie, co było by, gdyby na
świecie tego zabrakło? Przestańmy czytać, oglądać, a najlepiej myśleć. Po co to
komu? Kasa jest najważniejsza. Przecież chodzi o to, żeby zyskać jak najwięcej.
Staram się wierzyć, że
ciągle jest szansa, że sytuacje takie przestaną powtarzać się w przyszłości. Jest
jeszcze na tym świecie kilka osób, którym bardziej zależy na tym co ważne, a
niekoniecznie opłacalne. Świadczy o tym chociażby pojawienie się fanpage’a na
facebooku, na którym gromadziły się osoby przeciwne likwidacji gdańskich kin
(zastanawia mnie jednak co się z nim stało – chciałam wstawić link, a strony nie
ma!). Pojawiła się też petycja mająca wspomóc ochronę mozaiki. Jak to się
wszystko skończy, zobaczymy w najbliższych tygodniach. Nawet jeśli nie uda się
nic zdziałać teraz, to może da się uniknąć podobnych problemów w przyszłości?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz