Czujecie to? Lato się
zaczęło! Może dni nie są aż tak ciepłe, jak mogłyby być, może nie wszystko
układa się idealnie, ale… Mimo tego, że lato nigdy nie było moją ulubioną porą
roku nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek tak bardzo czekała na wakacje jak
ostatnio. Moje relacje z uczelnią strasznie się pogorszyły i ogólnie rzecz
biorąc nie działo się najlepiej. Dlatego ciągle nie mogę uwierzyć, że w końcu
mam spokój. Łapię oddech i korzystam z tego ile się da. Między innymi z tego
powodu powstaje ten lekki, wakacyjny wpis.
Czy jest ktoś kto nie
słyszał jeszcze o Minionkach? Te przesympatyczne żółte stworzonka opanowały
świat i podbiły serce niejednej osoby. Moje także. Wiele osób usłyszało o nich
dopiero przy okazji premiery najnowszego filmu, jednak po raz pierwszy pojawiły
się one w animacji Jak ukraść księżyc
i Minionki rozrabiają (jak to zwykle
bywa polscy tłumacze nieźle zinterpretowali tytuły – oba te filmy nazywają się
w oryginale Despicable me, co znaczy
tyle co „nikczemny ja”).
Moje pierwsze spotkanie
z Minionkami miało miejsce (jeśli wierzyć mojemu filmwebowi) 4 lata temu. Kupiłam
w ciemno Jak ukraść księżyc w
prezencie dla moich sąsiadów, późnej pożyczyłam film od nich. Animacja bardzo
mi się spodobała, chociaż tak naprawdę w pełni doceniłam ją po ponownym
obejrzeniu.
Dwa pierwsze filmy to
historia złoczyńcy Gru, który aby zrealizować swój plan i ukraść księżyc,
postanawia adoptować trzy małe dziewczynki, mające mu to ułatwić. Kolejna część
to kontynuacja tej opowieści. W filmach tych Minionki stanowiły tło dla
właściwej akcji. Dopiero w najnowszej produkcji stały się one głównymi
bohaterami.
Spotkałam się z
opiniami, że najnowsza część przygód Minionków nie nadaje się dla dzieci. Powiem
szczerze, nie wiem co o tym sądzić. Z pewnością dzieci nie wyłapią chociażby
historycznych aluzji i popkulturowych niuansów, których jest w filmie naprawdę
sporo. Ale czy faktycznie jest tam coś takiego, czego powinni obawiać się rodzice
oglądając film z dziećmi? Nie wydaje mi się. Że niby sala tortur została
przedstawiona w dziwnym świetle? Może, ale historia jest utrzymana raczej w
słodkim klimacie. Ok, są czarne charaktery, jest „zło”, ale w której bajce ich
nie ma? Przypominam sobie moje ulubione filmy z dzieciństwa i wydaje mi się, że
poruszano w nich często naprawdę trudne tematy, w mocny sposób. I nie mam
poczucia, że negatywnie wpłynęły na moją dziecięcą psychikę. Tak czy inaczej –
to rodzice powinni ostateczne decydować, czy film jest odpowiedni dla ich
dziecka.
Wracając do mojej małej
minionkowej obsesji… Wpadłam w nią całkowicie. Zgromadziłam naprawdę sporo
gadżetów z filmu i chętnie przygarnę jeszcze kilka… ;) Cóż, od moich
dziecięcych czasów Kubusia Puchatka nie wpadałam raczej w manię kolekcjonowania
takich rzeczy, ale tym razem uznałam, że skoro kilka minionkowych drobiazgów ma
polepszyć moje samopoczucie, to dlaczego nie? Zamieszczam tu zdjęcia, na których możecie podziwiać moje Minionki :D
Wszystkie trzy filmy
bardzo polecam, ja jestem ich fanką i z pewnością jeszcze nie raz je obejrzę. Zachęcam
do oglądania zwłaszcza starszych widzów, bo czasem fajnie poczuć się jak
dziecko… ;)
P.S. Od niedawna mam konto na instagramie, zapraszam: https://instagram.com/cultureforme/.
Zostań ze mną na dłużej :)
Zaminionkowało Cię na dobre.
OdpowiedzUsuńTaaaak :D Minionki :) To juz nie jest moda - to styl życia :D Pozdrawiam i niechaj Minionkowe lato będzie z nami :D
OdpowiedzUsuńDokładnie! :D Również pozdrawiam :)
UsuńNie miałam okazji obejrzeć jeszcze minionków, ale Jak ukraść księżyc <3<3 trochę się obawiam filmu tylko o minionkach bo wydają się męczące w dużych dawkach?
OdpowiedzUsuń'Jak ukraść księżyc' jest super, 'Minionki' trochę słabsze, ale też bardzo dobrze się ogląda. Na letnie leniwe popołudnie polecam jak najbardziej ;)
Usuń