Jestem stałą
czytelniczką programu telewizyjnego. Wiele osób rzuca telewizję, a filmy ogląda
głównie w sieci. Szkoda, bo w dobie nagrywarek cyfrowych można elastyczne
układać sobie plan oglądania. Jakość też od razu lepsza ;) Dlatego zawsze z
ciekawością przerzucam kartki programu, poszukując filmów, które muszę
nadrobić.
Jedną z zaginionych
perełek, o których pewnie nigdy bym nie usłyszała, gdyby nie lektura
tygodniowego rozkładu jazdy, były Niezasłane łóżka (reż.
Alexis Dos Santos, Wielka Brytania, 2009 rok).
Źródło: filmweb.pl |
Jest to film z rodzaju „nieopisywalnych”. Niby mamy tu historię, mamy też wyrazistych bohaterów, jednak nie to jest tu najważniejsze. Ale po kolei.
W filmie przeplatają
się losy dwójki młodych bohaterów, są to Axl i Vera. Zagubieni,
szukają swojej drogi i próbują zrozumieć siebie. Wiele ich łączy, choć na
ekranie pojawiają się razem tylko w jednej scenie. Ona szuka ukojenia po nieudanym
związku, on próbuje nawiązać kontakt z ojcem, którego nigdy nie poznał. I tak
żyją od zdarzenia do zdarzenia. A czas płynie. I film też.
Właśnie to „płynięcie”
oddaje charakter filmu. Nie jest to kino oparte na akcji, najważniejsza jest tu
atmosfera. Klimat, emocje, zmysłowość… Dźwięki, obrazy i wrażenia. Ten film się
doświadcza, nie ogląda. Nie polecam osobom niecierpliwym – mogą wpaść w
senny nastrój. Ja takie kino lubię i cenię, właśnie za to, że jest inne i
niekoniecznie nadaje się do „codziennego” oglądania. Trzeba sobie zapewnić do
tego odpowiednie warunki.
Ważny wydaje się motyw
maski. W świecie Niezasłanych łóżek każdy kogoś udaje. Jedni udają nieznajomych,
inni porządnych studentów. Maski pojawiają się w filmie także fizycznie. Nie ma
jednak znaczenia, czy postacie mają je na twarzach, czy nie. Ciągle udają, bo
nie wiedzą kim są. Nie wiedzą kim mogą i kim chcieliby być. Skłania to do
refleksji nad tym, jak to jest w naszym życiu. Bo przecież każdy musi czasem
użyć maski.
Film jest produkcji
brytyjskiej, jednak różnobarwne postacie wprowadzają wielokulturowy klimat.
Każdy jest z innej bajki, każdy ma swoją historię. Widać to w ubiorze i
zachowaniu. Kolorowe, bardzo oryginalne kostiumy są także mocną stroną
produkcji. Chociaż pewnie niektórym wydadzą się zbyt hipsterskie.
Warto także zwrócić
uwagę na zdjęcia. Sposób prowadzenia kamery kojarzy się z amatorskimi dokumentami.
Dzięki temu bohaterowie stają się bliżsi widzom. Kilka z ujęć zapada w pamięci na
długi czas. Specyficzne oświetlenie również wpływa na ogólny odbiór filmu.
Większość kadrów jest przepełniona półmrokiem. Słabe światło żarówki i ciemne
plenery także wpływają na charakterystyczną atmosferę tego filmu.
Różnorodne utwory alternatywnych zespołów dopełniają całości produkcji.
Wśród wielu wykonawców rozpoznałam jedną wokalistkę – jest to Kimya Dawson, która
zdobyła największą popularność dzięki filmowi Juno, do którego wykorzystano jej piosenki. Specyficzny
styl, rozstrojone instrumenty, brak synchronizacji między wokalem i podkładem, abstrakcyjne teksty – to jest właśnie Kimya. Jednych śmieszy,
innych irytuje, mnie ujmuje.
Polecam Niezasłane
łóżka widzom cierpliwym, wrażliwym na nieoczywiste piękno. Spodobać się może miłośnikom Debiutantów (reż. Mike Mills, 2010r.). Jest też jeden wątek, który kojarzy się z filmem Wyśnione miłości Xaviera Dolana, nie zestawiałabym ich jednak w jednej kategorii (tym bardziej, że nie jestem zwolenniczką tej produkcji). Niezasłane łóżka są filmem, w którym trzeba
się rozsmakować –
bardzo go polecam.
Zachęcam do oglądania i
dyskusji :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz